Lepsze jest wrogiem dobrego

To już kolejna perspektywa finansowa, w ramach której piszę i mam nadzieję będę realizowała projekty. Analizując nowe dokumenty i przygotowując pierwsze wnioski nasunęła mi się pewna refleksja….

Co perspektywa to „ulepszenie” utrudniające pozyskiwanie środków i realizowanie projektów. Dlaczego jeśli coś jest dobre i działa prawidłowo Instytucje Wdrażające koniecznie muszą to zmieniać?

O ile zmienia się strategia działań Unii Europejskiej, co ma wpływ na nowe cele strategiczne Wspólnoty i generalnie na kształt działań, na które kładziemy nacisk w kolejnych perspektywach, o tyle nie widzę naprawdę uzasadnienia w zmienianiu założeń w zakresie przygotowania wniosków o dofinansowanie i zasad (ogólnych) realizacji projektów.

Mam na myśli przede wszystkim „ulepszenia” w zakresie np. generatorów wniosków aplikacyjnych i płatniczych, nazewnictwa i terminologii zagadnień, zmian procedur, w ramach których instytucje zarządzające traktują nas, beneficjentów, jak coraz większych, chytrzejszych i przebieglejszych złodziei środków unijnych.

Ostatnio rozśmieszyło mnie bardzo (ale to naprawdę BARDZO) zagadnienie opisu celów i wskaźników ich realizacji w ramach PO WER. Dotychczas, w PO KL cele miały być SMART. Opis SMARTności celów pojawiał się w każdej instrukcji do wniosku o dofinansowanie. Nowa perspektywa przyniosła zmianę. Teraz cele nie muszą być SMART, za to wskaźniki muszą być CREAM. Poniżej porównanie definicji z instrukcji przygotowania wniosku o dofinansowanie w starej i nowej per

W perspektywie 2007-2013 cel główny i cele szczegółowe projektu powinny były charakteryzować się cechami zgodnymi z koncepcją SMART, czyli miały być:
 S – specific – szczegółowe, konkretne – szczegółowo i jednoznacznie określone, dotyczyć konkretnych problemów;
 M – measurable – mierzalne – sformułowane w sposób pozwalający na ustalenie wskaźnika/wskaźników ich pomiaru;
 A – acceptable/accurate – akceptowalne/trafne – określane z uwzględnieniem otoczenia społecznego, w którym realizowany będzie projekt, a przede wszystkim z uwzględnieniem potrzeb grup docelowych projektu, odnosić się do zdiagnozowanego/ych we wniosku problemu/problemów i wskazywać, że wynikały bezpośrednio z opisanej wcześniej sytuacji problemowej oraz obejmować w miarę możliwości wszystkie przyczyny powstania problemu/problemów (chodziło o kompleksowość).
R – realistic – realistyczne – możliwe do osiągnięcia poprzez realizację projektu (nie mogły się odnosić do zadań i obszarów, które nie były objęte projektem). Zadania przedstawione we wniosku, które projektodawca zamierzał realizować, powinny były ściśle wiązać się zatem z celami projektu i w oczywisty sposób zmierzać do ich osiągnięcia.
T – timebounded – określone w czasie, czyli z oznaczonym terminem ich realizacji.

W obecnej perspektywie, 2014-2020, nie jest to jednak już tak bardzo istotne. Teraz liczy się, aby wskaźniki określone w projekcie (czyle to, czym zmierzymy, czy projekt został zrealizowany zgodnie z założeniami) powinny spełniać warunki reguły CREAM, czyli powinny być:
C – clear – precyzyjne – jasno zdefiniowane i bezsporne;
R – relevant – odpowiadające przedmiotowi pomiaru i jego oceny;
E – economic – ekonomiczne – mogą być mierzone w ramach racjonalnych kosztów;
A – adequate – adekwatne – dostarczające wystarczającej informacji o realizacji projektu;
M – monitorable – mierzalne – łatwe do zmierzenia i podlegające niezależnej walidacji.

Bez określenia jednak celów w oparciu o zasadę SMART trudno jest jednak zrealizować postulat określenia wskaźników w oparciu o zasadę CREAM, gdyż M w SMART oznacza measurable czyli mierzalność wskaźników…. Wydaje mi się, że SMART jest podstawą CREAM.

projekty.antosiewicz.edu.pl

Zarówno po stronie SMART jak i CREAM pozostaje po jednym wskaźniku: określoność w czasie celu i ekonomiczność wskaźnika – czyli nie odnoszące się w żaden sposób do siebie założenia. Porównując te założenia stwierdziłam, że potwierdza się powiedzenie „jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze”.

O ile cel powinien być określony w czasie, co wynika z tego, że musimy wyznaczać sobie terminy realizacji zadań składających się na cele i przez to termin realizacji całości celu czyli moment pomiaru wskaźników, o tyle ekonomiczność wskaźnika jest dla mnie pojęciem dość abstrakcyjnym. Wskaźnik produktu czy rezultatu to mierzalny element, dzięki któremu powiem: ok., osiągnęłam cel (albo i nie osiągnęłam). Jeśli założę sobie, że przeszkolę 100 osób, to jasnym wskaźnikiem jest, że 100 osób uczestniczyło w szkoleniu – ale na jakiej podstawie ocenić, czy te 100 osób jest ekonomiczne? Od oceny zasadności i racjonalności kosztów jest merytoryczna ocena budżetu projektu, w której ocenia się czy koszty wykonania zadań są adekwatne do zaplanowanych działań. W końcu wskaźniki muszą być ekonomiczne, czyli mierzone (osiągalne?) w ramach racjonalnych kosztów – czyli beneficjenci zbyt wiele pieniędzy unijnych wydali na działania projektowe, nie służące osiąganiu celów. Z mojego doświadczenia – to nawet jest w dużej mierze zgodne z prawdą. Rodzi jednak mój niepokój, aby oceniający pozytywnie ocenili mój projekt! Czy oceniający uzna, ze przeszkolenie 400 osób za 100 000 jest ekonomiczne? Gdzie są jakieś wytyczne do tej kwestii? Całkiem miło, że ktoś zmusza mnie do rozwoju i pobudza moją kreatywność (chociaż wolałabym raczej zwiększenie ilości znaków w formularzu wniosku o dofinansowanie).

Te „ulepszenia” i zmiany utrudniają pozyskiwanie środków ze strony beneficjentów, gdyż definiują na nowo standardy pisania wniosków.  Utrudniają też merytoryczną ocenę projektów przez zespoły oceniające, bo ich członkowie również muszą się „przestawić” na nowy sposób myślenia i patrzenia na wnioski i założenia projektów. W końcu utrudniają nam beneficjentom  realizację projektów, bo teraz nie będzie ważne udowodnienie, że zrealizowaliśmy cele (które jakby nie patrzeć muszą wynikać z problemu i być rozwiązaniem zdiagnozowanej sytuacji) a skupią naszą uwagę na osiąganiu wskaźników. Co się stanie jeśli na wstępie źle określimy wskaźniki? Źle je zdefiniujemy, źle oszacujemy ich ekonomiczność? Kto i na jakiej podstawie będzie oceniał to, czy mój wskaźnik będzie ekonomiczny? Co będzie, jeśli oceniający nie zakwestionuje źle zdefiniowanego wskaźnika? Jak w ogóle mam się skupiać na osiąganiu wskaźników, bez skupienia na problemach do rozwiązania? To po co w ogóle nam są problemy i cele? Moim zdaniem cała ta ekonomiczność i porzucenie zasady SMART spowoduje, że zagubimy skupienie na rozwiązaniu problemów, które zostały gdzieś na poziomie kraju i Unii Europejskiej zdefiniowane jako cele strategiczne na tę perspektywę. Skupimy się na finansach, które przecież w różnych projektach będą różne. Dojdziemy do działania opartego o ekonomiczność a nie o jakość. Przestaniemy realizować cele i rozwiązywać problemy.

Pierwsze oceny wniosków i listy rankingowe na pewno zweryfikują moją opinię.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *